---
Tommy z piskiem wystartował spod baru brata Moreliego. Silnik wskoczył na
obroty, gaźnik tylko kilka razy zachłysnął się zbyt dużą dawką paliwa, a
Paulie odkrecał szybę - by zaraz wystawić przez nią Colta 1911.
Czarne Coupe wpadło zamaszyście na chodnik, składając się okropnie.
Zajęczało metalicznie podwozie, posypało się szkło rozbite przez grad kul
wystrzelonych z Tommy Guna pościgu. Gablota śmignęła poprzez klombik
niebieskich bratków, zeskoczyła bokiem z kilku schodków i wpadła po EL*
cudem mijając słupy nośne. Ford prześladowców ściął znak zakazu parkowania,
potrącił niewinnego pieszego...
Nie zważając na czerwone światło, zakręcił do oporu fajerą w lewo, kierując
się na Guliano Bridge. Auto niebezpiecznie za daleko wychyliło kuper, o
kurcze, przeciagneło go! Pełen Aaltonen**. To jeden z pocisków trafił tylną
oponę, która z wielkim świstem wyzionęła całe powietrze... Zgrzytnęła
skrzynia biegów, wskoczył pierwszy bieg, lecz zanim ruszyli, zielony Ford z
całym impetem przywalił w ich bok. Wystartowali niczym rasowy bolid
wyścigowy. Tommy sprawnie przerzucił na dwojkę i silnik rzeził pod górę.
Na szczycie mostu wcisnął gaz do deski, nie zwaąając na straszny ruch o tej
porze dnia. Z przestrzelonej chłodnicy buchały kłęby pary, nadszarpnięty
tylny zderzak ciagnął się z grzechotem po ulicy. U wylotu mostu stał kordon
policji...
Tommy i Paulie pochylili głowy, kierujac nos Hudsona pomiędzy dwa policyjne
Chevrolety. Na chwilę zaparło im dech, siła uderzenia rzuciła na deskę
rozdzielczą... Ale tylko na chwilę, bo zaraz ludzie Moreliego dali im dubla
w nieszczęsny zderzak...
Tommy strzelał, a przynajmniej starał się strzelać celnie, podczas
szaleńczej jazdy ulicami miasta. Łuski turlały się po wnętrzu Hudsona, tylna
szyba nie istniała, zwłoki opony toczyły się po bruku. Gablota tańczyła jak
baletnica na lodzie, z tą różnicą, że baletnica panowała nad sobą...
Tommy pokazał iście rajdowe umiejętności, wpadając na pełnym gazie w uliczkę
niewiele szerszą od wozu, a raczej wnekę pomiędzy dwoma budynkami. Zerwał
jakieś pranie, rozwalił metalowym zderzakiem jakieś skrzynie, przeleciał
przez piach i wyskoczył na tory tramwajowe...
Motorniczy szynobusu zdrętwiał, obolały Tommy skontrował i poleciał na
ogrodzenie stadionu... Paulie w międzyczasie oberwał, raczej niegroźnie, ale
już nie strzelał. I tak skończyły mu się naboje... Pościgu, zarówno
policyjnego, jak i konkurencyjnej grupy, nie było widać. Przez stadion
przejechali na uliczkę prowadzącą do magazynów ich szefa. Na przejeździe
kolejowym był tłum ludzi i stał... radiowóz Higway Patrol'u. Temu wózkowi
nie byliby w stanie uciec, nawet gdyby ich Hudson był nowiutko z Detroit.
Tommy skrecił na nasyp kolejowy, dekiel ze sflaczałego koła poleciał na
spotkanie z krzakami. Sypneło się potłuczone szkło, rozpraszając na ułamki
sekund promienie słoneczne i pokrywając łuk efektownym wzorem...
To tylko niecały kilometr, ich stary Hudson wytrzyma, musi wytrzymać... Z
naprzeciwka pedził pociąg. Buchał parą, i przeraźliwie gwizdał. Wąskie koła
Hudsona nie pozwalały zeskoczyć z szyn. Parowóz był coraz bliżej, czuł jego
żar... i przeleciał torem obok. Na klaksonie wpadli na poesję, szczęście,
że Boss po ostatnich przeżyciach kazał kilkoro ludziom zawsze stać z bronią
w pogotowiu. Auto Tommiego nie zatrzymało się jeszcze po kilku pląsach,
kiedy on wyskoczył z niego. Przewrotka i stał już za ogromnym tylnym
błotnikiem ze swoja spluwą gotową do strzału...
Pierwsi byli ludzie Morelliego. Mała seria po aucie i Ford efektownie po
wybuchu baku podskoczył na kilka metrów w górę, wykonał fikołka i opadł na
dach... Zamknijcie bramę - krzyczał Tommy... Muszę Cię zawieźć do doktora,
Paulie... Sam, Sam!!!
Siądziesz na pace z Pauliem, weźmiesz spluwę i gdyby coś, to wal...
Silnik ciężarówki ospale zapalił, tommy bez ceregieli brutalnie wcisnął mu
jedynkę i ruszył...