........
Morderca. Zimny i wyrachowany. Beznamiętny. Niczym nie wyróżnia się spośród
jemu podobnych. Absolutnie niczym. Jest starszy, bardziej doświadczony. Ma
swoje sposoby. Nieświadomie, podczas Twojej najlepszej zabawy, On już
planuje. Ma dużo czasu, jemu się nigdzie nie spieszy. Niespiesznie dobiera
elementy układanki. Dopasowuje coraz więcej elementów.
Możesz uważać Go za przyjaciela. I nigdy Cię nie zawiedzie. Ufasz mu coraz
bardziej, coraz więcej mu poświęcasz. A on jednostajnie, monotonnie planuje.
Morderca. Morderca z urodzenia. I nic na to nie poradzisz. I nie zmienisz
tego. Nawet nie próbuj, bo takim właśnie Go stworzono. Taki jest sens Jego
istnienia Takie były zamierzenia Jego mocodawców. Oczywiście nie jest to
jedyny cel, dla jakiego wciąż trwa. Daje Ci radość, rozluźnienie, przeżywa z
Tobą Twoje smutki i dzieli z Tobą Twoją radość. Prześladuje Cię na każdym
kroku. Stara się Tobą manipulować. Chciałby przejąć nad Tobą kontrolę.
I tylko od nas samych zależy, czy spotkamy na swej drodze zimnego mordercę,
czy On skieruje za nami swoje zamazane ślady. Czy poczujemy Jego zapach, czy
posmakujemy Jego woń, czy usłyszymy Jego dudniący, donośny szept. Tylko od
nas samych. Ale czy na pewno. Czy nikt inny nie ma na to wpływu. Czy ktoś
może Go przysłać?
Wędruje ulicami, obserwuje cały ten zgiełk i chaos, którym się otaczamy. Ten
bezład, to kłębowisko obcych sobie ludzi jest bezpieczne. Bezpieczne, gdy
morderca krąży bez celu. Choć tak naprawdę on szuka swojej ofiary. Zimny
drań. Czy to właśnie mnie?
Nigdy nie podchodź do mordercy, nawet gdy śpi. Bo on nie zasypia, tylko
czuwa. Z przymkniętych oczu obserwuje, selekcjonuje otoczenie. Czyha. Wabi
do siebie swoim magnetyzmem. Morderca wabi. Bawi się. Igra z naszym
istnieniem. On ma w sobie moc. Moc życia. Jak pierwsze płatki śniegu,
niesione przez listopadowy wiatr, w ciemny, ciepły dzień. Jak sztorm z małą
żaglówką. Jak bomba z saperem. Jak pająk z muchą. Morderca. Zimny drań.
Nieczuły i pusty. Wyjałowiony z uczuć. Wyjałowiony z życia.
Morderca z gorącym głosem, którym zabija. Jego słowa wolno snują się w
mroźnym, grudniowym poranku. Wyraźnie odcinają się na tle nieba. Słowa
nieczyste na anielskiej otchłani. I ten charkot z czeluści Jego morderczych
ust. Morderca z urodzenia. Beznamiętny. Niczym nie wyróżniający się z tłumu
jemu podobnych. Nam podobnych. A mimo to oglądasz się za nim w pełni
zachwytu. Magnetyzm. Osobowość zimnego drania. Urok mordercy i zauroczenie
jego ofiary. Pomyśl, zanim ponownie do niego się uśmiechniesz.
Silny wzrok, szczery uśmiech, nienaganny strój. Czyha. Czeka na okazje.
Niespiesznie dobiera elementy układanki. I gasi kolejne świeczki życia jakby
przekładał kartki papieru .....