powrót do rajdów i zlotów

Klasyk Story - garage time...


popełnione 21 kwietnia 2003



     ---


    ...Za drzwiami garażu ciemna, bezchmurna noc rozciągała swoje bezkresne oblicze w świetle lamp sodowych. Spod przymkniętych podwójnych wrot dochodziły tłumione mechaniczne dźwieki...

    Snop iskier pokrywał pół podłogi, kiedy flex oczyszczał z poszarzałego bitexu surową blachę. Tarcza świetlnymi kręgami rozjaśniała półmrok panujący pod podwoziem. Wentylator migomatu leniwie mełł suche powietrze zjonizowane dwoma pożółkłymi jarzeniówkami. Butla argonu delikatnie syczała, dobijając zawór do 11 kg/m2. Po chwili dżwięk młota dopasowującego świeżo przyciętą blachę do wyciętego kawałka podłogi oznajmił przypalonej elektrodzie, że już pora się rozgrzać...

    Ogniście grało 5-cio lampowe radio chłonąc swym jestestwem długie fale i 350 Watt. Dwa głośniki ryczały stacją z lat młodości biało-niebieskiego monstrum. Niemniej zabytkowy licznik prądu zastygł w zamyśleniu nad egzystencją i zmianami zaszłymi przez ostatnie pół roku w garażu, którego początki pamięta jakby to było dziś. Wnetyaltor wesoło wyciagał ciężkie powietrze, pracując pierwszy raz od zakupu w 1990 roku.

    Cichutko pojękiwała stara sprężyna, ściśnięta do granic wytrzymałości materiału ściągaczem. Drobnozwojna nakrętka obracała się niebezpiecznie blisko pompy hamulcowej, grożąc bezczelnie zbiorniczkowi czarnego R3 wywrotem. Wszechpomocny młotek do spółki z brechą spółkowali przeciwko starej i opornej sprężynie...

    Nasadowa 10-tka wraz z przedłużka oraz kluczem do świec bezczelnie rozbierali kadłub silnika z pokrywy zaworków. Zalegający pod spodem SYF został szybko wyczyszczony rozpuszczalnikiem i detergentem. Luz zaworowy pozostał w swej czarnej ospałości pozostawiony na późniejsze danie. Pokrywa współgrała z pastą polerską...

    Na świeżo wspawanym kawałku podłogi pojawił się hammerite wraz z pastą uszczelniającą. Trochę później dołączyła do nich pasta głusząca w ilości ciut większej niż zalecane 2 mm. Klasyk pochłonął lekko 2 puszki na dzieńdobry i niebyło to jego ostatnie słowo. Ogołocona deska rozdzielcza sypała delikatnym gwiezdnym pyłem starej farby, matowionej wysokogatunkowym papierem ściernym. Chromowany Blaupunkt, Vergilia Borletti, chromowana włoska popielniczka(nigdy nie użyta)wylądowały na półce, a folia i taśma malarska dokonały dzieła ocalenia części, które nie miały zabarwić się na niebowy kolorek...

    Druciana szczotka przy 14 500 obtrotach dziarsko łuszczyła stare pokłady chemii w bagażniku. Metaliczne połyski nazbyt szybko pojawiały się spod kości słoniowej. Tryśnięty podkład zapachem przypomniał innego Klasyka, który dziś zalega na złomowisku i bezszelestnie zasuwa po gwiezdnych autostradach...

    Wlew baku pozwolił nasunąć na siebie gumę oddzielającą wnętrze bagażnika od części, które nim nie było. Pięć czarnych nowiutkich kabli w potrójnej siliconowej osłonie czule objęło 4 nowiutkie Iskry PTS. Śrubokręt postanowił wyeliminować czarny nalot sadzy na elektrodach, znacząco majstrując przy czyściutkim gaźniku. Znaki zapłonu współgrały z lampką.

    Z podwozia nie przestał kapać jeszcze Bitex, kiedy 4 nowe chromowane zaczepy zamków drzwi pojawiły się na słupkach B. Nowa chromowana deska rozdzielcza ożywiła wnętrze Oldtimera. Nowa zielona krew będzie studzić Jego zapędy w odnowionej czarnej jak smoła chłodnicy. Nieopadł niebowy pył w kabinie pasażerskiej, kiedy spód maski upodobnił się do całości...


    i powstanie jak Fenix z popiołów, byście drżeli na samo brzmienie Jego imienia...

    ...a głos Jego donośnym jest jako rzeknę.

o------------------------------------o
KajTan zmęczony urlopem spędzonym w Garażu
Polski Fiat 125p  1968        1300cc
www.fiacik.prv.pl
o------------------------------------o

p.s. jeszcze tylu nowych części nie władowałem naraz do żadnego samochodu, a było już ich 30-kilka...
p.s2. ... tyle kasy naraz też nie.... ;)
p.s3. moich dłoni nie powstydziłby się szanujący menel ;))

p.s4. napisane w 5-tą rocznicę




All rights reserved. Copyrights © by KajTan.








powrót do strony głównej